Sklepowe masło orzechowe nie dość, że jest drogie, do tego producenci faszerują je ulepszaczami. Podobno jest to jeden z tych produktów, które są niezbędne w domowej spiżarni. Dlatego proponuję zrobić masło orzechowe po domowemu, tak jak robi to mój tata.
Wystarczy zakupić orzeszki ziemne i wrzucić do robota kuchennego i miksować, aż uzyskamy konsystencję, która nam będzie odpowiadać. Orzeszki są solone, więc nie trzeba niczego, absolutnie niczego dodawać. Jest to idealny dodatek do ciastek (pieguski! <3), jak i do kanapek z miodem, zresztą chyba nie muszę tłumaczyć :)
środa, 27 lutego 2013
czwartek, 21 lutego 2013
Koktajl zdrowia
Zima trwa w najlepsze, a mi już tęskno do wiosny, dlatego dzisiejsze drugie śniadanie uczciliśmy koktajlem zdrowia! Jego właściwości są nieocenione. Pyszny, zdrowy i odżywczy, każdemu należy się w taką pogodę!
Składniki:
1 łodyga natki selera
1 kiwi
1 banan
1 jabłko
2 łyżeczki cukru
pół szklanki jogurtu naturalnego
Owoce obieramy ze skórek, kroimy i wrzucamy do blendera. Dodajemy cukier oraz jogurt i blendujemy!
Miksturę przelewamy (właściwie przekładamy, bo jest gęsto, oj gęsto!) do szklanek i podajemy.
Składniki:
1 łodyga natki selera
1 kiwi
1 banan
1 jabłko
2 łyżeczki cukru
pół szklanki jogurtu naturalnego
Owoce obieramy ze skórek, kroimy i wrzucamy do blendera. Dodajemy cukier oraz jogurt i blendujemy!
Miksturę przelewamy (właściwie przekładamy, bo jest gęsto, oj gęsto!) do szklanek i podajemy.
sobota, 9 lutego 2013
Wegetariańska zupa meksykańska
Wreszcie w domu! Pora uczcić ferie wielkim gotowaniem! Na rozgrzewkę: gorąca zupa meksykańska. Tak na mroźne dni. Naprawdę rozgrzewa :) Prosta w przygotowaniu, a efekt daje niesamowity...
Składniki:
1l bulionu
opakowanie sosu pomidorowego
marchewka
4 pomidory
1 czerwona papryka
2 cebule
4 ząbki czosnku
papryczka chilli
fasola czerwona
fasola biała
kukurydza
sól, pieprz, ostra papryka
W bulionie gotujemy posiekaną w plasterki marchewkę. Gdy będzie na wpół miękka dolewamy sos pomidorowy i dorzucamy pokrojone pomidory. W tym samym czasie podsmażamy na złoto posiekaną cebulę i czosnek przeciśnięty przez praskę. Dodajemy do zupy. Teraz przyszła pora na resztę warzyw. Kroimy paprykę w dużą kostkę i wrzucamy do garnka. Wszystkie puszki odsączamy i również dodajemy do zupy. Gotujemy na średnim ogniu, pod sam koniec dodając papryczkę chilli. Doprawiamy solą, pieprzem i ostrą papryką. Można podawać z ryżem, grzankami, plackami kukurydzianymi.
Składniki:
1l bulionu
opakowanie sosu pomidorowego
marchewka
4 pomidory
1 czerwona papryka
2 cebule
4 ząbki czosnku
papryczka chilli
fasola czerwona
fasola biała
kukurydza
sól, pieprz, ostra papryka
W bulionie gotujemy posiekaną w plasterki marchewkę. Gdy będzie na wpół miękka dolewamy sos pomidorowy i dorzucamy pokrojone pomidory. W tym samym czasie podsmażamy na złoto posiekaną cebulę i czosnek przeciśnięty przez praskę. Dodajemy do zupy. Teraz przyszła pora na resztę warzyw. Kroimy paprykę w dużą kostkę i wrzucamy do garnka. Wszystkie puszki odsączamy i również dodajemy do zupy. Gotujemy na średnim ogniu, pod sam koniec dodając papryczkę chilli. Doprawiamy solą, pieprzem i ostrą papryką. Można podawać z ryżem, grzankami, plackami kukurydzianymi.
wtorek, 5 lutego 2013
Detoks posesyjny
Przestój tu był niesamowity, ale bezczelnie zwalam winę na sesję! Na szczęście powoli dobiega ona końca, a ja mam wreszcie ciut więcej czasu, by cokolwiek napisać. Tym razem będzie coś z innej beczki; nic stricte o jedzeniu. Mianowicie, detoks posesyjny, czyli kuracja zdrowotno- upiększająca, a wszystko dzięki mojej cudownej współlokatorce- dziękuję!
Od ciągłego siedzenia w książkach zauważyłam, że pogorszyła mi się cera, włosy i nie ma co ukrywać, trochę się przytyło. Najwyższa pora wziąć się za siebie! Zacznijmy więc od trzech cudotwórczych produktów, które pojawiły się na naszym mieszkaniu i paru ich zastosowaniach:
1. Drożdże
Pół kostki drożdży zalewamy wrzątkiem, czekamy aż przestygnie i pijemy duszkiem, przepijamy sokiem lub wodą. Innej rady nie ma- napój drożdżowy pachnie dość nieprzyjemnie, w smaku nie przypomina niczego zjadliwego, natomiast właściwości drożdży i efekty regularnego picia takiej mikstury są fenomenalne. Jeszcze mała uwaga, koniecznie trzeba zalać je wrzątkiem, inaczej zaczną nam fermentować w żołądku i będzie nieprzyjemnie...
Obserwując moją Katarzynę, po około 3-4 tygodniach stwierdzam, że jej włosy znacznie urosły (ok 3cm), a cera jest nieskazitelna. Drożdże dostają +5
Drożdże świetnie sprawdzają się jako maseczka oczyszczająca cerę. Wystarczy je zmieszać z odrobiną mleka (dosłownie parę kropel, inaczej pocieknie po twarzy), pozostawić do wyschnięcia i zmyć ciepłą wodą.
2. Spirulina
Bardzo zdrowe glony (10x więcej żelaza niż szpinak, 95% przyswajalności białka), aczkolwiek jeśli ktoś chce je spożywać musi mieć naprawdę mocne nerwy (i zniszczone kubki smakowe). Zapachem i smakiem przypominają brudną wodę z rybnego akwarium. Raz spróbowałam- nigdy więcej.
Spirulina natomiast sprawdziła nam się jako dodatek do kosmetyków, wystarczy dodać do szamponu/odżywki i przemyć włosy.
3. Olej kokosowy
Można go wsmarować we włosy i pozostawić przed umyciem nawet na kilka godzin. Wygładza i nabłyszcza włosy, regeneruje zniszczone końcówki- cudo!
Bardzo polecam maseczkę z oleju kokosowego i spiruliny. Mieszamy spirulinę z olejem kokosowym (w proporcjach 1:1), nakładamy na twarz na ok 15min i zmywamy letnią bądź ciepłą wodą. Skóra jest dobrze natłuszczona (idealnie na zimę i silne wiatry), odżywiona. Wydaje się być żywsza, bardziej promienna, nabiera koloru i pięknie pachnie kokosem. O dziwo zapach glonów znika, co jest fantastyczne.
Na koniec jeszcze muszę, wręcz muszę się przyznać- wczoraj pierwszy raz w tym roku poszłam biegać! Z Kaśką rzecz jasna :) i na forum całego cyber świata zobowiązuję się robić to regularnie! Mam nadzieję, że to wyznanie mnie zmobilizuje, inaczej będzie wstyd i żenada! I zbędne kilogramy...
A tutaj jeszcze kilka ciekawostek o oleju kokosowym i spirulinie:
Od ciągłego siedzenia w książkach zauważyłam, że pogorszyła mi się cera, włosy i nie ma co ukrywać, trochę się przytyło. Najwyższa pora wziąć się za siebie! Zacznijmy więc od trzech cudotwórczych produktów, które pojawiły się na naszym mieszkaniu i paru ich zastosowaniach:
1. Drożdże
Pół kostki drożdży zalewamy wrzątkiem, czekamy aż przestygnie i pijemy duszkiem, przepijamy sokiem lub wodą. Innej rady nie ma- napój drożdżowy pachnie dość nieprzyjemnie, w smaku nie przypomina niczego zjadliwego, natomiast właściwości drożdży i efekty regularnego picia takiej mikstury są fenomenalne. Jeszcze mała uwaga, koniecznie trzeba zalać je wrzątkiem, inaczej zaczną nam fermentować w żołądku i będzie nieprzyjemnie...
Obserwując moją Katarzynę, po około 3-4 tygodniach stwierdzam, że jej włosy znacznie urosły (ok 3cm), a cera jest nieskazitelna. Drożdże dostają +5
Drożdże świetnie sprawdzają się jako maseczka oczyszczająca cerę. Wystarczy je zmieszać z odrobiną mleka (dosłownie parę kropel, inaczej pocieknie po twarzy), pozostawić do wyschnięcia i zmyć ciepłą wodą.
2. Spirulina
Bardzo zdrowe glony (10x więcej żelaza niż szpinak, 95% przyswajalności białka), aczkolwiek jeśli ktoś chce je spożywać musi mieć naprawdę mocne nerwy (i zniszczone kubki smakowe). Zapachem i smakiem przypominają brudną wodę z rybnego akwarium. Raz spróbowałam- nigdy więcej.
Spirulina natomiast sprawdziła nam się jako dodatek do kosmetyków, wystarczy dodać do szamponu/odżywki i przemyć włosy.
3. Olej kokosowy
Można go wsmarować we włosy i pozostawić przed umyciem nawet na kilka godzin. Wygładza i nabłyszcza włosy, regeneruje zniszczone końcówki- cudo!
Bardzo polecam maseczkę z oleju kokosowego i spiruliny. Mieszamy spirulinę z olejem kokosowym (w proporcjach 1:1), nakładamy na twarz na ok 15min i zmywamy letnią bądź ciepłą wodą. Skóra jest dobrze natłuszczona (idealnie na zimę i silne wiatry), odżywiona. Wydaje się być żywsza, bardziej promienna, nabiera koloru i pięknie pachnie kokosem. O dziwo zapach glonów znika, co jest fantastyczne.
Na koniec jeszcze muszę, wręcz muszę się przyznać- wczoraj pierwszy raz w tym roku poszłam biegać! Z Kaśką rzecz jasna :) i na forum całego cyber świata zobowiązuję się robić to regularnie! Mam nadzieję, że to wyznanie mnie zmobilizuje, inaczej będzie wstyd i żenada! I zbędne kilogramy...
Ratowanie świata zaczynamy od siebie! |
Subskrybuj:
Posty (Atom)